. Webmaster: Zdzisław Bziukiewicz tel. 0607-676356
Dalsze rozpowszechnianie materiałów opublikowanych w www.kurpie.com.pl jest zabronione bez zgody właściciela. Podstawa prawna: art. 25 ust. 1 pkt 1 b ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
Copyright kurpie.com.pl / Zdzisław Bziukiewicz 2007 |
Artykuł Adama Chętnika z Tygodnika Krajoznawczego „Ziemia” (Ilustrowany) Warszawa, 7 Stycznia 1911 Rok II. Nr. 1 |
Rdzenny gród kurpiowski, obok podobnych lecz malowniczo położonych: Nowogrodu i Ostrołęki, Myszyniec zajął niewybredne miejsce na piaskach między błotami i moczarami, nad rzeką Rozogą, prawym dopływem Narwi. Myszyniec Stary jest to wieś, leżąca nad rzeką Rozogą i wchodząca w skład Myszyńca Nowego - osady, należącej do powiatu ostrołęckiego gub. łomżyńskiej. Oddalony od posterunku pogranicznego Dąbrowy o 5 wiorst, Myszyniec uprawiał dawniej rozległy przemysł i handel, przeważnie płótnem, bursztynem, skórami i trzodą chlewną.
Samą osadę zapoczątkowali jezuici, którzy na mocy przywileju Jana Kazimierza z r. 1654 wystawili tu kaplicę, a nawet zamierzali budować klasztor, co jednak nie doszło do skutku. Postawiono tylko wówczas ogromną dzwonnicę z czerwonej cegły, która do dziś dnia istnieje i należy do najpierwszych budynków murowanych na Kurpiach.
Przy wybudowanej kaplicy kolegium jezuickie łomżyńskie osadziło dwuch księży dla odprawiania misyi wśród na pół dzikiej, leśnej ludności puszczy. Stąd też osadę początkowo nazywano Misyą Myszyniecką, a nawet Jezupolem. Jan III potwierdzając przywilej dawniejszy dozwolił jednocześnie jezuitom wykarczować 3 włóki lasu, wystawić szkołę, karczmę i browar. Podczas jednak walki ze szwedami, którzy tu ponieśli porażkę od kurpiów, spłonęła i część miasta, a także i kościołek, na miejsce którego Jan Koss, starosta ostrołęcki, wystawił z drzewa w 1716 r. nowy obszerny kościół istniejący do 1909 r. Obecnie kościół ten jest zburzony i rozpoczęto budowę nowego murowanego na wzór ś. Floryana na Pradze w Warszawie.
Przy kościele i zakładach czyli obok tego "Jezupola" zaczęła się tworzyć osada kościelna, której August 11 w 1719 r. dał przywilej na jarmarki i targi niedzielne. Obok tej osady kościelnej, jezuickiej, starostowie ostrołęccy założyli osadę świecką Myszyniec Nowy czyli M a r t u n y (od Martuna, rusina, który tu osiadł po wojnie szwedzkiej i pędził smołę). Do tej osady przeniesiono z czasem targi i jarmarki pokasacyi jezuitów, i wtedy to (1774 r.) kościół misyjny zamieniono na parafię, na której uposażenie król oddał fundusze misyi.
Myszyniec rozwijał się powoli. W r. 1789 było tu 23 gospodarzy i drugie tyle różnych rzemieślników. Obecnie posiada 188 domów i około 4 tys. mieszkańców, w czem połowa żydów. Na miejscu jest parafia i urzęd gminny, w skład której wchodzi 12 wiosek. jest też w miasteczku sąd gminny (przeniesiony z Kadzidła) kasa gminna, spółka spożywcza, apteka, poczta i telegraf, komora celna w Dąbrowach i biuro Zarządu Leśnictwa myszynieckiego.
Z pamiątek historycznych góruje nad miasteczkiem owa dzwonnica jezuicka, która o mało co nie padła ofiarą niekulturalności przy rozpoczęciu budowy nowego kościoła i ocalała tylko dzięki energicznym staraniom członka korespondenta Polsk. T owa Krajoznawczego, p. Teplickiego, miejscowego aptekarza. W pamiątkowej tej dzwonnicy na uwagę zasługują "kuny" czyli obroże żelazne wmurowane na łańcuchach przy wejściu do bramy. Kuny te zakładano na szyję i zamykano na kłódki różnym przestępcom, którzy pod takim pręgierzem w dni świąteczne odpokutowywali za swe winy prawdziwe a czasem i urojone, stając się pośmiewiskiem gawiedzi. Nazwa kun pochodzi prawdopodobnie od podobnych zupełnie przyrządów do łowienia zwierząt tej samej nazwy.
O wiorstę od Myszyńca pod borem między łąkami jest słynny "Kopański Most", gdzie to niegdyś Kurpiki szwedom skórę prali. Jest też w pobliżu mogiła z 1863 r.
Do Myszyńca prowadzą nieznośnie piaszczyste i nadzwyczaj szerokie gościńce, chociaż sama osada jest dosyć przyzwoicie wybrukowana i oświetlona lampami żarowemi. W okolicy przeważają łąki, gruntów ornych jest niewiele, a i te są chude, przeważnie żytnie. Ogrodów owocowych niema, a z drzew naj pospolitsze są: sosna, świerk i brzoza. Gdzieniegdzie stoją przed chałupami grusze leśne.
Wsie pod Myszyńcem, jak i na całych Kurpiach, są ogromne: po sto i po paręset domów. Domy drewniane, kryte słomą i zwrócone szczytami do gościńca. Szczyty te zawsze prawie są ozdobnie robione i zakończane różnego rodzaju wyrzynaniami z desek lub do góry zwróconemi ostrzami - rogami, które tu noszą nazwę "śparogów". Między takiemi "śparogami" sterczy zwykle jakieś drewniane ostrze, słupek rzeźbiony lub krzyż, czasem fantazyjny. Zdobione są też w różne nacięcia belki pod szczytami i drzwi, z których niejedne spotyka się na wzór zakopiańskich ze wschodzącem słońcem w górnej części. W mieszkaniu ściany przyozdabiane są często w różne palmy z kwiatów papierowych i wycinanki, robione misternie z kolorowego papieru przez młode - kurpianki często tylko nożyczkami od strzyżenia owiec.
Ludowe ubiory kurpiowskie w okolicach Myszyńca i sąsiedniego Kadzidła zachowały się dobrze, szczególnie u kobiet. Ubiór ich stanowi spódnica, przeważnie w czerwone i żółte pasy, z białemi, czarnemi i zielonemi prążkami. Każda wieś ma odrębny nieco sposób układania barw, a wprawne kurpianki poznają nawet po tem, z jakiej która jest wsi. Na plecach i na przodzie noszą fartuchy w podobne pasy, na głowie zaś chustki zawiązane w tyle, czarne lub białe w żółte kwiaty. W ogóle w ubraniu przeważa kolor żółty z czerwonym, gdy tymczasem w budownictwie okna, drzwi, krzyże drewniane malowane są najczęściej na niebiesko. Mężczyzni noszą się przeważnie z niemiecka w kurtkach i kaszkietach.
Oświata w tych stronach stoi nizko. Na całą ogromną gminę myszyniecką jest tylko jedna szkoła, wskutek więc ciemnoty i dobrobyt mieszkańców jest nie do pozazdroszczenia. Pieniądze, o ile je kto posiada, pochodzą z Ameryki, dokąd emigruje prawie cala młodzież.
I przemysł niebardzo tu kwitnie. W niektórych wioskach pod Myszyńcem kobiety trudnią się wyrobem płótna i słynnych kilimów kurpiowskich. Inni czerpią dochód z jagód i grzybów. Myśliwstwo i rybołówstwo nie istnieje wobec braku zwierzyny i ryb, upadające zaś pszczelnictwo dźwiga się tylko tam, gdzie hodowlę zaczęto prowadzić podług nowego systemu ramowego. Dawniej w okolicach leśnych kopano bursztyn, którym prowadzono rozległy handel, jako też wyrabiano z niego różne przedmioty w Myszyńcu i Ostrołęce. Bursztyn kopano w ziemi w lasach sosnowych, czem trudnili się specjaliści - kurpie, umiejący po gruncie rozpoznawać miejsce, w które można sięgnąć łopatą po drogocenną bryłę. Obecnie z rozporządzenia władzy niewolno w lasach eksploatować bursztynu i odnajdują go tylko przypadkowo nad brzegami Narwi, gdzie fale wyrzucają na ląd czasem spore grudki.
Wioski pod Myszyńcem mają takie nazwy jak: Wykrot, Wydmusy (na piaskach), Charciabałda, Bełk. Są też wsie Drężki i Gadomskie ż mieszkańcami tejże nazwy. Jest też pod Myszyńcem we wsiach Klimkach, Charciabaidzie i Bandysiach kilka miejsc, przeważnie pastwisk i polan, zwanych przez ludność Taborami. O kilka mil od Myszyńca pod Nowogrodem jest nawet wieś Tabory. Kurpie mówią, że nazwy te powstały za wojen szwedzkich i napoleońskich, gdy mężczyźni wyruszali zwykle na wojnę a dla bezpieczeństwa uprowadzali swe rodziny na polany leśne niedostępne dla obcych gości; powstałe stąd wówczas nazwy "taborów" przetrwały jakoby po dziś dzień.
W wielu też wioskach są ludzie, których wszyscy bez wyjątku nazywają "ścibkami" pomimo istnienia innego właściwego ich nazwiska. Według opowiadań, nazwa "ścibek" powstała stąd, że gdy kurpie siedzieli w swych osadach leśnych, często zbiegali w ich puszczę różni ludzie "nie swoi", czasem przestępcy, kiedy indziej szukający swobody zbiegowie. Ludzie ci, nie mając własnych siedzib, "wścibiali" się między kurp i z czasem pozostawali na zawsze. Przylgnęła do nich nazwa "ścibka" stanowiąca wprawdzie tylko dodatek do ich właściwego nazwiska, ale częściej niż to ostatnie używana.
Kadzidlacy z pod Ostrołęki nazywają mieszkańcow Myszyńca pogardliwie "Jonami" (Jon - Jan, imię męskie). Na zapytanie, dlaczego tak ich zowią, mówią: "bo to są prostoki" (prostaki). Cała okolica Myszyńca i wogóle cała puszcza kurpiowska jest bogatym materyałem dla etnografa, bądź w budownictwie lub zdobnictwie, bądź w badaniu folkloru. Ale z pracą tą spieszyć się trzeba, czas bowiem z jednej strony, a cywilizacya wraz z masowem wychodźtwem zagranicę z drugiej robią co rok poważne szczerby w tej mało jeszcze zbadanej, nawiasem mówiąc tak ładnej i pełnej uroku okolicy, która w pewnych ramach zachowywa cechy prawdziwej starej puszczy wraz z jej przeszłą kulturą.
Bo te wioski rozwlekłe i bory szumiące, te piaski sypkie i błota grzązkie, "piekiełkami" zwane, stanowiły dawniej twierdzę naturalną i broniły wstępu wszelkim nowym zakusom. Potrafią one i dziś do nas przemówić tym językiem, co przed paruset laty, gdy wolny i niezależny lud kurpiowski strzelał jelenie i żubry, dział barcie i żył szczęśliwy w budach leśnych.
Adam Chętnik. |
MYSZYNIEC - rdzenny gród kurpiowski Adama Chętnika |
|
Muzeum Kurpiowskie w Wachu Mój kawałek ziemi w TVP Warszawa i Info TVP |
Laura Bziukiewicz w TVP1 - Dzień dobry w sobotę - Wielkanoc |
Laura Bziukiewicz w TVP2 - Pytanie na śniadanie - Kolczyki frywolitkowe |
„Koronka frywolitka, Laura Bziukiewicz” - Związek Kurpiów |
„Laura Bziukiewicz, Biesiada kurpiowska” - Związek Kurpiów |
U BURSZTYNA - Moda na Mazowsze |
Kuna w Myszyńcu fot. A. Chętnik. |